Ślub - muzycznie
Muzyka na ślubie pełni ważną rolę i powinna być dopasowana do całej koncepcji. Tradycyjny ślub z zespołom niekoniecznie uzdolnionym muzycznie? Ok - jak tradycja, to tradycja. Robimy sobie klub dyskotekowy, więc potrzebujemy DJ`a? Spoko - pewnie coraz chętniej wybierana opcja. A co jeśli nasi goście...(i my sami) reprezentujemy ciut inny poziom niż większość, czyli kurde - chodzimy do galerii, teatrów, czytamy książki i słuchamy dobrej muzyki? No to kurde - ciężko będzie dobrą opcję znaleźć. Najlepiej będzie zainwestować trochę w muzykę klasyczną - taki ślub będzie nie tylko elegancki, ale też znacznie bardziej romantyczny, niż przeciętny.
Jaki ślub?
Poczciwe polskie weselicho ma swój urok, przyznajmy bez bicia. Jednak coraz więcej par szuka jakiejś alternatywy dla przaśnej, wiejskiej imprezy. Niestety do ślubu przylgnęła etykietka kiczu, i to kiczu w najgorszym wydaniu. Co ślubne to przesadzone - limuzyny, sukienki, kwiaty, muzyka.... Oszaleć można. Coraz częściej zamiast hucznego wesela, młoda para wybiera eleganckie przyjęcie. Ale jak to zorganizować? Nie będzie łatwo - zacznijmy od wyboru sali, oj ciężka sprawa. A potem to już będzie tylko gorzej. Najłatwiej chyba będzie z wyborem sukienki, bo znaleźć elegancką białą kieckę jest dość łatwo. Ba - nawet wyjdzie taniej niż tiulowa beza. A co z resztą? Cóż... dla chcącego nic trudnego.
Oj, niewesoło niektórym na tym weselu
W rytmie disco-polo - tak jest najczęściej. Bo wtedy, wiadomo, ludzie się podobno najlepiej bawią. Nawet te zrzędy, co to niby w zaciszu domowym tylko melomanów udają. No cóż - oprawa muzyczna przeciętnego polskiego ślubu to dla człowieka wrażliwego artystycznie po prostu koszmar. A jak jeszcze nie daj Boże znasz się trochę na muzyce... No to masz przesrane. Dobra mina do złej gry, dużo alkoholu i stopery do uszu... A i tak mimo wszelkich starań wyjdziesz na gbura. No bo jak to, nie bawisz się dobrze? Na MOIM ŚLUBIE nie bawisz się dobrze? Noooooo jaaaaaak tooooo? No właśnie. I weź tłumacz, że nie wiem - ortopeda ci tańczyć zabronił, albo złapał cię nagły kurcz mięśni i nie chce jakoś przejść. No bez jaj ludzie - naprawdę te zespoły weselne to kicha jest zazwyczaj. I jeśli ktoś ma tego pecha, że mu słoń na ucho nie nadepnął, to niestety - choćby chciał, to się dobrze bawił nie będzie. No, dlatego ja grzecznie odmawiam wszelkich ślubnych zaproszeń. Przykro mi - nawet cysterna alkoholu nie jest w stanie załagodzić sytuacji.